Nie pokazywałam Wam jeszcze mojej ulubienicy wczasowej - to sukienka w paski, uszyta wg starej koszulki z miłej dzianiny wiskozowej. Krój prosty i wygodny, duży dekolt jak lubię i fajny akcent kolorystyczny - aplikacja ptaszek. W tej kiecce schodziłam miasto i plażę, udała się bezapelacyjnie.
Za to druga na zdjęciach sukienka z wykroju, który już prezentowałam na blogu okazała się bardziej kłopotliwa.Owszem bawełna przewiewna i raczej nie mnąca się zbyt, ale w chłodne dni nie nosiła się dobrze na getry, przylepiała się tu i tam no i czułam się nie komfortowo.Stanowczo do niej trzeba mieć gołe nogi,ale pogody akurat nie było.
Już koniec o wakacjach, teraz czas na jesienne okrycia, w głowie już mnożą mi się pomysły na płaszcze...Projektanci kuszą czerwienią, może i mnie zwerbują do grona Czerwonych Kapturków ...
pozdrawiam i czekam jak zawsze na Wasze odwiedziny i komentarze
Magdalena
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz