Kilka lat temu siedząc na promenadzie w Splicie i popijając pyszną kawę z mlekiem - najlepszą jaką piłam, mocną i słodką jednocześnie, zauważyłam jak kobiety w Chorwacji są kolorowe. Był już wieczór, deptak przy morzu pełen ludzi, gwar języków i muzyki, gorąco. Większość ze spacerowiczów jak przypuszczam to byli turyści, ale nie w dresach, nie w klapkach, a wystrojeni i eleganccy. Patrzyłam na nich z zachwytem.Opalone kobiety w zwiewnych sukniach i butach na niebotycznych obcasach sunące obok swych wyprężonych jak na wybiegu mężczyzn - to wszystko było niesamowicie barwne i wydawało się być trochę nie z tego świata. Nie pamiętam co miałam wtedy na sobie, ale nie było to nic imponującego, nie miałam tyle odwagi co dziś. Teraz o nadmorskich wakacjach myślę, że to czas kiedy mogę zapomnieć o moich ubraniowych zasadach i powściągliwościach, mogę poeksperymentować. Są rzeczy których tu na ulicę nie ubiorę, a tam wszystko jest dozwolone. Uszyłam dużo co wkrótce Wam pokażę, m.in długą suknię z pięknej tkaniny ze wzorem, złoty cardigan, tunikę plażową szyfonu jak mgła...
ps. Zdjęcie powyżej to miłe wspomnienie wakacji z siostrą dwa lata temu w Podgorze
czekam niecierpliwie na pokaz rzeczy ! a wiem ze szyte z twojej ręki zawsze są piękne i maja to cos w sobie !
OdpowiedzUsuńdzięki! po powrocie do blogosfery będę dawkować stylizacje:)
UsuńHurra, hurra ;) Ja generalnie też na co dzień ubieram się raczej w stonowane barwy i ubrania o prostych krojach, klasycznych...może wakacje to moment kiedy trzeba sobie odpuścić :)
Usuń