No nic nie muszę jej przecież zapinać - pomyślałam ,ale kolor przestał mi się podobać więc ją zafarbowałam przeżywając przy tym katusze bo jej płukanie w wodzie z octem zajęło więcej czasu niż farbowanie a wciąż się boję, że będę mieć niebieską szyję po jej zdjęciu. Rękawy obcięłam bo kamizelka bardziej mi się przyda, na kieszonkach i przy kołnierzu nabiłam ćwieki, myślałam jeszcze o nadruku, ale szaleństw na jeden raz wystarczy.
Sukienkę dzianinową kimono uszyłam jak zwykle z resztki tkanin po produkcji, okazała się jakieś 10 cm za krótka, ale ok - pogodziłam się z tym, przynajmniej widać fajne buty w różyczki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz